piątek, 14 grudnia 2012

Wczorajsze gry dziś (KB#38)



Początkowo miałem zamiar napisać coś o ewolucji/rewolucji jaka miała miejsce na przestrzeni tych 40 lat istnienia papierowych RPG. Ostatecznie zdecydowałem się na notatkę bardziej osobistą.




Gram, z mniejszymi bądź większymi przerwami, od ponad 15 lat. Wszystko zaczęło się od mojej fascynacji szeroko rozumiana fantastyką. Zaczytywałem się książkami, pochłaniałem filmy na video i okazjonalnie puszczane w telewizji seriale. Fascynowały mnie niezwykłe światy i ich wspaniali bohaterowie. Kiedy miałem 16 lat po raz pierwszy zetknąłem się z RPG za pośrednictwem kolegi, dziś szanowanego doktora jednej z brytyjskich uczelni. To on za 20 złotych odsprzedał mi Cyberpunka 2020. System, który pomimo trącącej myszka mechaniki i dezaktualizacji settingu, darzę ogromnym sentymentem. Jako jedyny stoi, choć to może niewłaściwe słowo zważywszy rozpad klejonego egzemplarza, na półce z innymi RPG-ami (w większości darmowymi lub wydrukami zakupionych PDF-ów). Jako jedyny oparł się fali kryzysu RPG, która dopadła mnie jakieś 5-6 lat temu, kiedy to zawiesiłem na kołku mój wysłużony płaszcz Mistrza Gry i wyprzedałem za bezcen moją kolekcję.

Drugim systemem, z którym zetknąłem się za pośrednictwem innego kolegi, i w który zagrywałem się przez długi czas, był Warhammer edycja pierwsza. Zrażeni Tolkienowskim infantylizmem, chłonęliśmy jak gąbka klimat ciężkiego, mrocznego fantasy, tworząc historie o tragicznych bohaterach i upadku świata.

Lubując się w klimatach apokaliptycznych, sięgnęliśmy po Wilkołaka: Apokalipsę, jednak po rozegraniu kilkunastu sesji porzuciliśmy Garou na rzecz innych niezwykłych istot z tego uniwersum. Od Wampira: Maskarady zaczęła się tez moja kariera etatowego Mistrza Gry. Na potrzeby mojej ekipy opracowałem szczegółowo WoD-owa wersje Wrocławia i większość przygód rozgrywaliśmy w naszym pięknym mieście i jego okolicach. Wampira darzę sentymentem również ze względu na płeć piękna, którą dzięki niemu udało mi się wprowadzić do naszego stricte męskiego światka RPG. Próbowaliśmy również sił w Vampire: Dark Ages, ale porzuciliśmy go po zaledwie kilku sesjach. Podobny los spotkał tez Toona i Paranoję, przywiezione przez kolegę zza oceanu, pod postacią kserówek.

Kolejnym systemem z którym miałem styczność był Zew Cthulhu. Najpierw miałem przyjemność czytać opowiadania związane z Mitami, aż tu pewnego dnia kumpel wypalił, że zakupił właśnie świeży podręcznik do systemu opartego o dzieła spuściznę Samotnika z Providence. System urzekał zresztą nie tylko klimatem, ale i mechaniką. BRP do dziś jest zresztą jednym z moich ulubionych klasycznych enginów RPG. Na zawsze zapamiętam jedną z sesji rozgrywanych w naszej RPG-owej Jamie (piwnica kolegi, kilka starych foteli, stolik zawalony RPG stuffem i akwarium do chłodzenia alko), kiedy to siedzący za oknem kot wkomponował się w klimat sesji i spowodował, że czterech facetów piszczało jak dziewczynki. Inną pamiętną  chwilą była jednostrzałówka z nawiedzonym statkiem poprowadzona dla kolegi niemal z marszu.I jedną z najlepszych jakie w życiu grałem, ten klimat, to napięcie i wreszcie finał w domu wariatów, coś pięknego.

Przez te kilka lat dorobiłem się jeszcze Shadowruna i Earthdawna z kilkoma dodatkami. Zaczytywałem się MiMem (miałem 90% numerów poczynając od 3) i przede wszystkim grałem. Aż do kryzysu jakieś 6 lat temu, kiedy stwierdziłem, że zawieszam działalność. Potem przez kilka lat żyłem na walizkach tułając się po wynajmowanych mieszkaniach. Ekipa graczy się rozpadła, powyjeżdżali za chlebem lub pozakładali rodziny. Sprzedałem więc w międzyczasie wszystko za bezcen. Mam nadzieje, że nabywcy mieli z tego co najmniej taką sama frajdę jak ja korzystając z tych podręczników i czasopism. Został mi tylko stary, zdezelowany CP2020.

Niedawno osiadłem na swoich włościach pod Wrocławiem i rozpakowałem pudła. Wpadł mi w ręce notatnik ze szkicami przygód do Wampira. Wtedy zacząłem grzebać w sieci i okazało się, ze RPG żyje i ma się całkiem nieźle. Stało się co prawda hobby bardziej "elitarnym", a ceny podręczników zwalają z nóg, więc póki co pozostaję przy zakupie PDF-ów od Gramela. Mam nadzieję, że uda mi się zbudować nowa ekipę do grania, jak nie na żywo to może chociaż przez sieć. Dużo czytam, głównie darmowych systemów, a w wolnej chwili rzeźbię własny projekt i pisuję bloga. Czuję się przy tym jak za starych, dobrych czasów, bo choć w kwestii RPG wiele uległo zmianie, to zamiłowanie do grania odżyło we mnie i mam nadzieję, ze juz nigdy nie zgaśnie.

11 komentarzy:

  1. Spoko wspominki. Zgłoś Darkenowi, albo sam podlinkuj w komentarzach u niego pod notką otwierającą tę edycję karnawału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Stało się co prawda hobby bardziej "elitarnym", a ceny podręczników zwalają z nóg, więc póki co pozostaję przy zakupie PDF-ów od Gramela."

      Neuroshima - 50zł
      Wolsung - 60zł
      Savage Worlds - 40zł
      Inspectres - 35zł
      Afterbomb - 35zł

      Jasne, są też droższe, ale rzucam przykłady jako kontrę.

      Usuń
    2. Miałem na myśli zachodnie wydawnictwa (zarówno oryginały, jak i tłumaczenia):

      Cyberpunk 2020- 89,95 PLN
      Warhammer II ed.- 109,95 PLN
      Zew Cthulhu 6 ed.- 99,95 PLN
      Earthdawn- 2 x 129,95 PLN
      Wampir: Maskarada- 95 PLN
      Shadowrun- 149,95 PLN

      No i jeszcze kwestia przekonania mojej połowicy, że te książki nie będą tylko stały i wyglądały, i że nie będą to zamrożone pieniądze, chociaż nie ma nic przeciwko grom planszowym, które czasem kupujemy. Poza tym wydaje mi się, że wyrosłem z kolekcjonerskiej części naszego hobby. Mam czytnik ebooków i tablet, które zajmują mało miejsca, a możliwość zakupu podręczników w lepszej cenie także przemawia za dystrybucją cyfrową. Kupuję w ten sposób również prasę, gry, muzykę i wypożyczam filmy w VoD. Uważam to za wygodne, a wykorzystując usługi przechowywania zapasowych kopii w chmurze, mam dostęp do nich z każdego miejsca na Ziemi (o ile jest tam net). Papierowe podręczniki zacznę zbierać ponownie, jak wybuduję dom i będę miał miejsce na ich eksponowanie.

      Usuń
  2. A daleko od Wrocka? (Albo Legnicy)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Siechnicach pod Wrockiem, to w kierunku na Oławę. Jakieś 13 kilometrów mam do centrum Wrocławia.

      Usuń
    2. Siechnice też nadają się na fajną kronikę :)

      Usuń
    3. Skoro do centrum masz 13, to na gaj pewnie połowę tego - można by się jakoś zgadac, też szukam graczy. Wpadnij na spotkanie w poniedziałek do "Czeskiego Filmu" o 19tej, będzie parę osób z Wrocławia.

      Usuń
    4. Nie wiem czy dam dziś radę. Harmonogram przedświąteczny mam dość napięty, i na przyjemności czasu brak. Co innego po końcu świata. Jestem otwarty na propozycje.

      A propos napiętego harmonogramu:
      http://i1.face-palm.pl/pictures/201208/normal/31f2c5ebead4d8f355c3332d1a7a0eea.jpg

      Usuń
  3. "Zrażeni Tolkienowskim infantylizmem, chłonęliśmy jak gąbka klimat ciężkiego, mrocznego fantasy, tworząc historie o tragicznych bohaterach i upadku świata."
    "Zrażeni"? Czy to jest literówka, i powinno być "zarażeni"? Po mojemu, to Tolkien wiele pisał o tragicznych bohaterach i upadku świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się zdaje, że intencja była raczej "zrażeni do", albo "zniechęceni", czy coś w tym rodzaju.

      Usuń
  4. Dokładnie to zgodnie z drugą definicją wg Słownika Języka Polskiego:

    http://www.sjp.pl/zrazi%E6

    Czyli mogło by być "Zniechęceni Tolkienowskim infantylizmem..."

    OdpowiedzUsuń