21. Ulubione RPG na licencji- Nie grałem jeszcze w żadne. Ale gdybym miał wskazać takie, w które bym zagrał to zdecydowanie coś na licencji Marvela.
22. Najlepszy używany zakup- Upolowałem sobie na kilku aukcjach podręczniki do DnD 3.5 za grosze, do szczęścia brakuje mi tylko Monster Manuala. Można go kupić, ale ja poluje na okazje, bo np. podręcznik gracza za 2 PLNy złowiłem.
23. Najlepiej wyglądające RPG- Zdecydowanie podręczniki Paizo do Pathfindera.
24. Najbardziej skomplikowane RPG jakie posiadam- Po przeczytaniu Bestii i Barbarzyńców sięgnąłem po cyfrowy podręcznik podstawowy do Savage Worlds, zakupiony przeze mnie za grosze na jakiejś sieciowej wyprzedaży. Kiedyś przekartkowałem go pobieżnie i wydawał mi się strasznie zagmatwany, czas zweryfikować tą opinię.
25. Ulubione RPG, w które nikt inny nie chciał grać- Paranoja! Nie wiem, dlaczego ktoś mógłby nie chcieć zostać obywatelem. Dorwałem kiedyś u kolegi podręcznik i zakochałem się. Ale inni woleli tłuc zielonoskórych, więc byłem w mniejszości. Banda zdrajców i mutantów.
Pojawiło się już kilka rzeczowych wpisów w kwestii używania map i ich tworzenia, więc i ja dorzucę kilka słów od siebie.
Po pierwsze primo, w zamierzchłych czasach (gdzieś w okolicach końca ubiegłego wieku), kiedy prowadziłem swoje pierwsze sesje, nie używałem map. Uważałem tworzenie wizualizacji lokacji na papierze za zbędny pożeracz czasu. Czasami korzystałem z tych gotowych, zamieszczonych w podręcznikach, aby ułatwić sobie tworzenie opisów, zwłaszcza przy fragmentach dotyczących podróżowania. Czasami bazgrałem naprędce jakiś plan sytuacyjny, żeby ułatwić sobie prowadzenie walki. To wszystko. Do czasu, aż zacząłem prowadzić Wampira Maskaradę, umiejscawiając go we Wrocławiu. Szykując się do sesji przeglądałem mapy, szukałem ciekawostek, tworzyłem lokacje zagnieżdżone w rzeczywistości tak mocno jak się tylko dało. Po czterech sesjach gracze rozpieprzyli klimat wysadzając przy okazji pół miasta i całą moja robotę. Zmieniłem ekipę, napaliłem się na poprowadzenie 'epickiej" kampanii we Włoszech. Znów zagłębiłem się w mapy, przewodniki i encyklopedie. I znów po kilku sesjach klimat diabli wzięli, towarzystwo się rozlazło i kampania nie została dokończona. Jakiś czas potem odwiesiłem swoje hobby na kołek i nie sądziłem, ze jeszcze kiedykolwiek do niego wrócę.
Internet to dziwne zwierzę, w jego przepastnych bebechach można znaleźć wiele ciekawych, acz bezużytecznych rzeczy. Nie będę się rozpisywał jak powróciłem w szeregi RPG-owej braci, ale zaczęło się od poczytywania artykułów na pewnym dużym portalu fantastycznym, na który trafiłem szukając informacji dotyczących moich innych zainteresowań. Spragniony wiedzy wszelakiej, po 11 latach posuchy, trafiłem w końcu w szpony YouTube. W jego bezdennych czeluściach odkryłem zaś:
Byłem wtedy na etapie wczesnej fascynacji, nigdy wcześniej nie eksplorowanym, DnD i jego pochodnymi. Taktycznymi możliwościami jakie daje wykorzystanie map i figurek. zastanawiałem się nad możliwościami wykorzystania tabletu jako powierzchni do grania, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że jest ona zbyt ograniczona. A tu czarodziej kartonu i mistrz pistoletu do gorącego kleju pokazuje jak zrobić coś z praktycznie niczego. Jak wyczarować modułowe lochy (i nie tylko) do wielokrotnego wykorzystania w różnych przygodach. Oczarował mnie tak bardzo, że postanowiłem szukać jego naśladowców.
Kolejny z mistrzów zamiany kartonu w lokacje. Jest jeszcze kilku, ale Ci dwaj powyżej wypuszczają filmy w miarę regularnie i maja ich już sporo w dorobku. Poza tym prowadzą strony poświęcone swojej pasji i udzielają się na forum: http://dmscraft.proboards.com/. Po tym co u nich zobaczyłem stwierdziłem, że mapy 2D nigdy nie dadzą mi tyle frajdy co własnoręcznie wykonane lokacje 2,5D.
Gdyby nie ci dwaj zapaleńcy pewnie moja pasja zatrzymałaby się na poziomie czytacza, a tak postanowiłem sam spróbować. Na razie dla siebie, a jak wyjdzie mi coś godnego pokazania to pewnie wrzucę na bloga. Zacząłem też gromadzić figurki. Z czytacza stałem się zbieraczem. Jak tylko ogarnę się czasowo, to zamierzam ewoluować do najwyższej formy i stać się na nowo pełnoprawnym graczem.
16. RPG, które chciałbym mieć- Na tę chwilę Pathfinder Core Rulebook- na pewno kupię w najbliższym czasie. W odległej przyszłości całą linię wydawniczą Warhammer 3 ed.- lubię planszówki i RPG, więc co dla jednych jest zarzutem, dla innych jest zaletą.
17. Najśmieszniejsza gra, w którą grałem- Chyba Toon. Wiele różnych sesji w różnych klimatach, m.in. wspomniana już sesja fantasy, ze śpiewającym mieczem.
18. Ulubiony system- kiedyś odpowiedziałbym bez wahania, ze BRP od Chaosium, ale po wielu latach dochodzę do wniosku, że zależy to w danym momencie od konwencji i założeń sesji. Nigdy bym nie przypuszczał, że sięgnę po DnD, a teraz zaczytuję się w 3.5, a marzy mi się Pathfinder.
19. Ulubiona opublikowana przygoda- Generalnie nigdy nie prowadziłem cudzych przygód. Inspirowałem się, czytałem, ale o prowadzeniu nie było mowy, wolałem własne przygody, głównie sandboxy. W starym MiMie opublikowano kiedyś przygodę do Warhammera, pozwalająca wcielić się w gobliny. Nie pamiętam tytułu, ale było to wtedy dla mnie coś świeżego. Paizo wypuściło coś podobnego do Pathfindera. Nazywa się to bodajże "We be Goblins" i jest za darmo dostępne w ich sklepie. Trzeba by ściągnąć i się zapoznać.
20. Czy będę grał za 20 lat...- Nie mam pojęcia. Teraz jest mi się ciężko zebrać, by na nowo wkroczyć w świat RPG. Brakuje czasu, więc głównie czytam, nie grałem już 11 lat. Z moich dawnych graczy nikt już dziś nie turla. Trzeba by zebrać nowa drużynę, za jakiś czas. Napewno chciałbym zaszczepić swoją pasję córce, teraz ma 3,5 roku i bawi się moimi figurkami do Mage Knighta, a raz grała ze mną i żoną w Talizmana, więc być może za 20 lat będę prowadził sesje dla niej i jej znajomych.
11. Najdziwniejsze posiadane RPG- Nie grywam, nie posiadam. Nie pociąga mnie granie pomidorem przeżywającym dylematy moralne na kilka sekund przed lądowaniem w sałatce.
12. Stare ale jare- Dawno nie grałem, ale jeśli o czytanie chodzi, to DnD 3.5
13. Pamiętna śmierć- Prowadziłem kiedyś jednostrzałową sesję 1-1 w Zew Cthulhu. Akcja działa się na statku, który został opanowany przez kultystów Yog-Sothotha. Bohater, jako ostatni ze stu miał być złożony w ofierze by pomóc w zmaterializowaniu się bóstwa. Chociaż powstrzymał kapłana, zabił go, to sam doznał wielu obrażeń w skutek zderzenia statku z przybrzeżnymi skałami. Obudził się w łóżku, podłączony do aparatury podtrzymującej życie, sparaliżowany od szyi w dół. Do pokoju wchodzi pielęgniarka, próbuje jej coś powiedzieć, ona pochyla się nad nim sięgając po poduszkę, z dużego dekoltu wysuwa się na łańcuszku symbol kultystów, pielęgniarka podnosi poduszkę i zasłania twarz bohaterowi.
14. Najlepszy zakup konwentowy- Mój pierwszy jak do tej pory wypad na konwent, Pyrkon 2014, zakończył się zakupieniem prezentów dla żony i córki, oraz nabyciem Neuroshimy 1.5, czego nie można nazwać najlepszym zakupem stulecia, ale chciałem mieć RPG pamiątkę w papierze. Pech chciał, ze zwinięto mi sprzed nosa Inspectres i Cold City więc zadowoliłem się Neuro. Za rok będzie lepiej.
15. Ulubiona gra konwentowa- Nie pograłem sobie na Pyrkonie 2014 w RPG, ale za to w planszóweczki jak najbardziej, no i obserwowałem Planeswalker'ów, bo kiedyś jarałem się strasznie Magic'kiem- teraz pogrywam na tablecie.
1. Pierwsze RPG, w które grałem-Nie będę oryginalny, pierwszą sesję rozegrałem w 1996 roku i był to Warhammer, kserówka wydania angielskiego.
2. Pierwsze doświadczenia jako MG-Szlify Mistrza Gry zdobywałem prowadząc Cyberpunka 2020 dla kolegów z mojego bloku, przy okazji wciągając ich w świat RPG.
3. Pierwsze zakupione RPG- Za 20 PLN odkupiłem od kolegi podręcznik do Cyberpunka 2020, który ktoś dał mu w prezencie. Jego do grania nie ciągnęło, a ja po przygodach w klimatach fantasy pragnąłem odmiany.
4. Ostatnio zakupione RPG- Wracając do hobby, po 10 latach niegrania i wyprzedaniu całej swojej kolekcji, postawiłem głównie na PDFy. Jednakże nie mogę się oprzeć pokusie nabywania papierowych podręczników. Ograniczam się w tym procederze do zakupu "używek" na Allegro oraz wspieram interesujące mnie kampanie na Polak Potrafi i Wspieram to. Ostatnim nabytkiem są podręczniki do Bestii i Barbarzyńców oraz Adventurers.
5. Najbardziej oldskulowe RPG jakie posiadam- Cyberpunk 2020 w stanie rozkładu jeśli chodzi o wydania papierowe, pewnie znalazłoby się coś starszego w darmowych PDF'ach z DriveThruRPG, ale kto by to ogarnął.
6. Ulubione, ale nie grane RPG- Fiasco, zakochałem się po prezentacji gameplay'a na Youtube zrobionej przez Wila Wheatona i ekipę TableTop. Jeszcze nie mam, ale jest na liście do zakupu- w papierze.
7. Najbardziej "intelektualne" RPG w posiadaniu- Nie rozumiem pytania, albo jakiś nieintelektualny jestem- cholera naprawdę istnieje takie słowo.
8. Ulubiona postać- Jako MG uwielbiałem swoich NPCów. kiedyś graliśmy w Toona w konwencji fantasy i jeden z bohaterów znalazł przeklęty miecz. Nie dość, że obdarzony osobowością i potężnym głosem, to jeszcze kochający śpiewać i będący zadeklarowanym pacyfistą- za każdym razem wykłócał się, że nie będzie walczył, przepraszał wrogów za obrażenia i trzeba było go kneblować, żeby zasadzka się udała.
9. Ulubiony zestaw kości- Nigdy nie byłem kostkowym fetyszystą i moje kości stanowią dziwną zbieraninę zwykłych modeli kupionych przy różnych okazjach.
10. Ulubiona literatura związana z RPG- Nie czytałem tego zbyt wiele, bo poziom owych publikacji jest z reguły zatrważająco niski, ale skusiłem się kiedyś na serię związaną z Shadowrunem, niestety nie pamiętam tytułów. Wiem, że nie były to książki najwyższych lotów, ale pomogły mi dopracować klimat moich sesji.